Czy istnieje typowo męskie planowanie. Jak wygląda męski kalendarz.

Męskie planowanie i kalendarz – czy to w ogóle istnieje?

Z komentarzy umieszczonych pod postem o przedświątecznym planowaniu wynika, że jesteście w większości dobrze zorganizowane. Nie ulegacie przedświątecznej gorączce sprzątania, czy kupowania prezentów.
Duża część z Was ma to opanowane, albo ze spokojem podchodzi do tego tematu.
Dlatego, czytając te Wasze odpowiedzi, przyszło mi do głowy pytanie, jak z planowaniem radzą sobie panowie?
Jak wygląda męskie planowanie dnia codziennego?
Bezsprzecznie to świąteczne, nadal pozostaje damską domeną 🙂

 

Męskie planowanie i kalendarz. Czy one w ogóle istnieją i czym różnią się od kobiecego.
męskie planowanie

Dlatego odpytałam na tę okoliczność trzech panów, którzy są moimi najbliższymi kolegami z pracy. Oto wyniki:

Męskie planowanie. Studium przypadku:

Pierwszy model męskiego planowania.

Patchworkowa rodzina, oboje mają po jednym dziecku z poprzednich związków. Ona pracuje na zmiany, on ma 8 – godzinny czas pracy, dodatkową działalność zarobkową i często wyjeżdża służbowo.
W tej rodzinie podstawowe narzędzie to kalendarz ścienny, gdzie zapisywane są wszystkie zajęcia dzieci, wyjazdy służbowe, zmiany, terminy realizacji dodatkowych projektów zarobkowych.
Kolega po wejściu do domu, patrzy co jest do zrobienia na bieżąco i od razu działa.
Brawo Ty!

Drugi model męskiego planowania.

Rodzina z dwójką dzieci. Oboje pracują po 8 godzin i często wyjeżdżają służbowo. On ma dodatkowe zajęcie zarobkowe. Do pomocy są na miejscu dziadkowie (mieszkają w jednym domu).
Kolega prowadzi kalendarz zajęć i wyjazdów w telefonie. Odbiera dzieci, sprząta w każdy piątek, gotuje i generalnie jak określił – nie wychodzi spod obcasa żony nawet na centymetr 🙂
Żono, taki mąż to skarb!

Trzeci model męskiego planowania.

Rodzina z dwójką dzieci. Oboje pracują po 8 godzin. On wyjeżdża służbowo i ma dodatkowe zarobkowe zajęcie. Nie prowadzą kalendarza. Na miejscu są dziadkowie do pomocy ( mieszkają w jednym domu).
Żyją na dużym luzie. Kolega żartuje, że zaczyna sprzątać, kiedy Sanepid chce mu odebrać dzieci.
Można ? Można.


Z tej mini ankiety wynika, że nie jest tak źle z tym męskim planowaniem, jak z pozoru może się wydawać.
Reasumując, statystycznie ponad połowa badanych radzi sobie doskonale.
Tylko czy jest to grupa reprezentatywna ?
Moi koledzy to dwaj panowie trzydziestokilkuletni i jeden czterdziestolatek. 

To pokolenie zazwyczaj ma związki na zasadach partnerskich, w przeciwieństwie do swoich rodziców. U nich nadal przeważa model, że to kobieta zajmuje się wszystkim, a mężczyzna tylko pracuje.
Wszyscy mają w miarę uregulowany system pracy. Dodatkowe zajęcia zarobkowe wynikają z tego, że mają na to czas i dlatego są w stanie dotrzymywać terminów.

A co z takimi mężami, partnerami, którzy prowadzą wyłącznie działalność gospodarczą i ona jest głównym źródłem utrzymania rodziny?
Mąż mojej przyjaciółki – właściciel firmy (ona też pracuje i często ma nadgodziny) jest w pracy praktycznie cały dzień. Po powrocie nadal pracuje, bo załatwia różne sprawy telefonicznie. W domu w zasadzie nic nie robi.
Niewątpliwie ona go do tego po prostu przyzwyczaiła i teraz trudno byłoby to zmienić.

Jak wygląda planowanie u kobiet a jak u mężczyzn. Kobiecy planer.
kobiece planowanie

A jak to męskie planowanie wygląda u mnie ?

Rodzina z usamodzielnionym już dzieckiem, mieszkającym osobno. Ja pracuję 8 godzin i często wyjeżdżam. Partner ma pracę w trybie zwanym równoważnym czasem pracy. Oznacza to, że może pracować jednego dnia 12 godzin, drugiego 4 godziny, tak żeby  średnia wyszła 8 godzin. W praktyce oznacza to, albo trzydniowe wyjazdy służbowe, albo pracę codziennie po 12 godzin i czasem dzień wolny. Dlatego planowanie wspólnego urlopu czy weekendu, wygląda jak wspinaczka wysokogórska.

Żadnych zasad, żadnego planowania. Pełen żywioł.
Planowanie jest na mojej głowie. Dlatego wygląda ono tak, że ja mam swoje sprawy poukładane i kolorowy planer pięknie prowadzony, a Partner ma przydzielane zadania, kiedy zdarzy mu się być na wolnym w domu.
W związku z tym, oczywiście budzi to duży sprzeciw, bo wolny dzień jest przecież po to, żeby odpocząć 🙂
Ja ze swoją lekko choleryczną naturą, jestem jednak w stanie wyegzekwować przydzielone mężczyźnie obowiązki.
I tak: obsługa zmywarki, wynoszenie śmieci, mycie okien i sprzątanie podłóg, odbywa się bardzo nieregularnie, ale jest odrabiane.
I nie ma mowy o żadnym odpuszczaniu. czy choćby tylko czasowym  przejmowaniu tych obowiązków. Bo to kończy się totalnym odzwyczajeniem i nauka musi zacząć się od początku. 

Oczywiście to samo dotyczy dzieci. Takie jest moje zdanie.

A teraz czekam na Wasze zwierzenia.
Jak w Waszych rodzinach wygląda podział obowiązków i codzienne planowanie ?


  • Minął juz pierwszy miesiąc nowego roku, a Ty nadal nie masz wyznaczonego osobistego celu?
  • Chcesz coś zmienić w swoim życiu, ale za bardzo nie wiesz co i jak ?
  • Czujesz, że masz w sobie marzenia, ale nie potrafisz ich odnaleźć, nazwać, więc ich nie realizujesz?

Pobierz bezpłatne ćwiczenie, które w 5 krokach przybliży Cię do spełnienia Twoich marzeń.

Podobne wpisy

55 komentarzy

  1. U mnie mąż ponad 8 h w pracy, ja w domu z czwórką dzieci – sama odprowadzam, zaprowadzam, nie mamy dodatkowej pomocy, staram się robić fajne kolacje na ciepło i podwieczorki na zajęcia dodatkowe. Raz na 2 tygodnie przychodzi Pani, która sprząta nam mieszkanie. U nas organizacja to podstawa – google calendar dla mnie i męża, a dzieci mają planer rysowany na lodówce (choć najstarsza też już gcal się uczy). Jeśli mąż ma być na jakimś wydarzeniu – dostaje invite możliwie najwcześniej – wtedy dopasowuje pracę. Obowiązki – ja jestem zwolennikiem robienia codziennie czegoś, mąż – sobotnie gruntowne porządki… jakoś ogarniamy 🙂 w sumie od męża uczę się sprawnego zarządzania mojej małej firmy jaką jest rodzina (ale w sumie 6 pracowników to już całkiem sporo) 🙂

  2. Puki co pracuję dorywczo na 5 -6 godzin więc staram sie ogarnac to zawsze ja wszytskow domu ale maż mi bardzo pomaga jesli tylko musze dłużej zostać w pracy. Osobiście uważam ,że to on jest bardziej ogarnięty niz ja:)

  3. Oj u mnie kochana to nawet nie pytaj, wszystko na mojej głowie, zwłaszcza jak teraz jestem na zwolnieniu lek.Mój mąż jest lekkoduchem i czyta tylko listę zakupową i to nie zawsze, on może żyć bez planowania, bez organizacji, żyje chwilą, ja w przeciwieństwie do niego patrzę daleko w przyszłość i planuję wszystko, choć nie zawsze idzie mi to dobrze.Mam kalendarz, ale często zdarza mi się nie zajrzeć i zapominam o najważniejszych wydarzeniach, takich jak np.czyjeś ur. Ale w tym roku postanowiłam bardziej zadbać o moje planowanie i zamiast terminarza w tel będę miała, dziś zakupiony planner oraz plan na ścianie, właśnie od Ciebie, zobaczymy jakie będą tego skutki 😉 Trzymaj kciuki kochana :-*****

  4. "I nie ma mowy o żadnym odpuszczaniu czy choćby tylko czasowym przejmowaniu tych obowiązków. Bo to kończy się totalnym odzwyczajeniem i nauka musi zacząć się od początku. " Płakać mi się chce, po każdej sytuacji, w której mi się spieszy i coś musi być zrobione już, a nie 'za chwilę", "minutka", "no już pędzę żabciu" 🙂 Robię, głupia ja, a potem płaczę, bo od początku uczymy sie podstaw egzystencji…tego, że koszula i inne swetry wisza w szafie, a nie na krześle, że talerze po obiedzie same do kuchni nie chodzą, a teksty "a może jutro?" nie działają 🙂
    Pozdrawiam 🙂

  5. Ja osobiście bez planowania nie wyobrażam sobie życia. Staram się to robić na bieżąco. Dzięki temu udaje mi się wszystko ogarnąć na czas i o niczym nie zapominam 🙂 Mężczyźni natomiast moim zdaniem działają inaczej u nich wszystko jest bardziej na spontanie 😉

  6. 'Kolega żartuje, że zaczyna sprzątać, kiedy Sanepid chce mu odebrać dzieci' hahahaha to jest niezłe. 😀 My nie planujemy, mój brat jednak nie znosi brudu i to też głównie dzięki niemu jest czysto. hehe Za to tata, ten to nie posprząta i już, albo powie, że sprzątał… oczywiście kłamie. hahahahaha

Dodaj komentarz