Jak planować żeby nie chorować

Lipiec był dla mnie wyjątkowym miesiącem w tym roku.
Pozytywnie nastawiona pod koniec czerwca rozpoczynałam mój wytęskniony i zaplanowany trzytygodniowy urlop.
Jak już wiecie pierwszy jego tydzień spędziłam nad morzem.

urlop marzeń

Następne dni miały obfitować w kolejną podróż do dawno już zaplanowanego miejsce, a pozostałe w intensywne korzystanie z dobrodziejstw posiadania własnego ogródeczka.

Plany, plany, plany… 

planowanie urlopu, planowanie wakacji , planer, jak planować

Jak to z planami bywa, często uda się je zrealizować, a czasem życie zaskoczy nas nieprzyjemnie.
I niestety tak stało się tym razem.
Bo nie da się planować, żeby nie chorować.

Niepokojona różnymi dysfunkcjami mojego organizmu, zrobiłam szereg badań i wyszło, że mają one swoje medyczne uzasadnienie.
Tak więc resztę urlopu spędziłam na wizytach lekarskich, badaniach i rehabilitacji. 

planer letni, planner

Plusem tej całej sytuacji, jest to, że zostałam w końcu zdiagnozowana i cała moja energia nakierunkowana jest obecnie na przywracanie zdrowia.
Bo miałam długi okres, kiedy nie wiedziałam co się ze mną dzieje i podążałam ciemną stroną drogi.

W lipcu wydarzyło się też kilka miłych chwil i imprez, w których udało mi się wziąć udział. Całe szczęscie, że istnieją takie chwile, dzięki którym życie staje się kolorowe.

planner, kalendarz, bujo

Po tych wszystkich moich przejściach, zastanawiam się czy nie nakierować mojego bloga na edukację w kierunku zdrowia, bo sama wiem jak łatwo je zaniedbać. Jak można ignorować symptomy złego samopoczucia i w wirze codziennego życia spychać różne doległiwości do rangi błachych, przejściowych incydentów.

Życząc Wam zdrowego, długiego życia pozostawiam Was z pytaniem – czy nie zaniedbujesz może swojego zdrowia?

 

Podobne wpisy

47 komentarzy

  1. No cóż… raczej zaniedbuję :).
    Chociaż z drugiej strony… nie znam drugiej takiej osoby (jak ja), która by w ciągu ostatnich 5 lat była tyle razy w szpitalu (4x). Więc trochę dbam, ale jak już wiem, że samo nie przejdzie ;).

    Życzę szybkiego powrotu do zdrowia :)!!!

  2. Sam chciałem promować trochę zdrowego stylu życia po ciężkiej chorobie u siebie na blogu i nawet to robiłem… Tylko, że w żaden sposób nie przekładało się na moje rzeczywiste zachowania – wręcz przeciwnie. Choroba niczego mnie nie nauczyła, a moje "pro-zdrowotne" tezy szybko mi się znudziły. Teraz idzie jesień i niedługo zima – dla mnie to najgorsze momenty roku: przewlekłe katary, gorączka co miesiąc i inne nieprzyjemności. Żyję niezdrowo i nie umiem już z tego wyjść… Cóż, cieszę się chociaż z tego, że się przyznałem i nie jestem hipokrytą 😀
    Pozdrawiam!

  3. Nasza dbałość i starania niestety niekoniecznie idą w parze ze staraniami NFZ:-) Wcale niełatwo o badania diagnostyczne jeżeli nie dysponuje się odpowiednim zapleczem finansowym, ale to oczywiście inna bajka. Moja najlepsza porada – słuchać intuicji i nie odpuszczać, jeżeli czujemy, ze coś złego się dzieje, nawet jeżeli chcą zrobić z Ciebie hipochondryczkę. Ja żyję tylko dzięki własnemu uporowi:-) Zdrówka życzę i pozdrawiam:-)

  4. Od trzech lat zmagam się z dwiema zdrowotnymi rzeczami… Ile ścieżek wydeptałam ilu lekarzy (w PL i UK) odwiedziłam, łącznie ze szpitalami (UK) i nikt nie umie mnie zdiagnozować (w jednym przypadku) a pomóc nie potrafią w obydwu:( i to dopiero jest lipa

  5. No właśnie! Dolegliwości typu kaszel, nagły ból staramy się od razu niwelować lekami, gorzej, gdy symptomy nie są silne a my gorsze samopoczycie tłumaczymy przepracowaniem stresem. A potem dowidujemy się, że w środku naszego organizmu działo się coś złego. Warto pisać o zdrowiu!

  6. nie zmieniaj bloga:)))tych o zdrowiu jest aż nadto:)a i tak każdy jest lekarzem albo zna się na medycynie:)wystarczy rzucić jakiś temat w kolejce do lekarza:))))ja organicznie nie znoszę chodzić do lekarzy…ale muszę i robię to cyklicznie:)staram się odżywiać zdrowo,bo moja choroba tego wymaga:)….ale ogromnie lubię "grzeszyć"i czasem świadomie grzeszę:)))))pozdrawiam i życzę Ci zdrówka:)))

  7. Po pierwsze: nie zmieniaj swojego bloga !!! To już nie byłoby to samo ! Po drugie: odpowiadam na pytanie:
    Czy nie zaniedbuję…? Pewnie trochę tak, bo nie zawsze odżywiam się zdrowo, nie latam bez przerwy do lekarza, jak boli – to samo przejdzie, itd. Nie wsłuchuję się w siebie i nie jestem hipochondryczką. Buziaki :)))

Dodaj komentarz