DLACZEGO NIE REALIZUJEMY CELÓW, POSTANOWIEŃ I MARZEŃ
Przeczytałam uważnie wszystkie Wasze ostatnie komentarze pod tekstem
Postanowienia noworoczne – jak je dotrzymać ?
Wynika z nich, że opinie podzielone są mniej więcej po równo. Tyle samo osób robi postanowienia noworoczne, co je kompletnie ignoruje.
I skupię się na tych, którzy tego nie robią, bo zastanawiają mnie powody tego zaniechania.
Kilka z Was wspomniało, że nie planuje, bo z tych planów nic nie wychodzi.
Zatem rodzi się pytanie. Dlaczego nie realizujemy celów, postanowień i marzeń ?
Czy są to plany nierealne, czy też brakuje właściwej motywacji do ich realizacji?
Zakładam, że nikt nie planuje podróży w kosmos, bo to mało realne (choć nie jest niemożliwe :-)). Plany zazwyczaj dotyczą zmiany pracy, rozpoczęcia diety, treningu, zwiększenia aktywności np. na blogu, czytania większej ilości książek, spędzania kreatywnie czasu z rodziną, itp.
Takie zamierzenia są przecież jak najbardziej realne i dość łatwe do zrealizowania.
Zapewne więc, brakuje właściwej motywacji.
Robimy te plany, bo to nic nie szkodzi, bo tak robią inni, bo tak się przyzwyczailiśmy. Ale nie stoi za nimi konkretnie zobrazowana potrzeba czy właściwa motywacja. Właściwie to z jakiś powodów nie chcemy zmieniać naszego życia. I to jest jak najbardziej pozytywna postawa, o ile tego status quo właśnie pragniemy i tak się nam żyje dobrze.
Niechaj takie spokojne życie trwa nadal, tego należy sobie życzyć.
Jeśli jednak coś nam bardzo w życiu przeszkadza, nie czujemy się szczęśliwi, czegoś mocno pragniemy – to na co jeszcze czekać?
Należy to nazwać i realizować.
Cel, marzenie, przeszkodę (np.zmiana pracy, domek, napisanie powieści, zrzucenie 10 kg wagi, podciągnięcie się z języka obcego), który chcemy osiągnąć, zrealizować czy pokonać – trzeba konkretnie nazwać i zrobić plan krok po kroku, żeby to zacząć realizować.
Nie bez powodu wypisałam Wam, takie właśnie konkretne działania, bo to są moje osobiste marzenia postanowienia na nowy rok.
Dlaczego jeszcze nie realizujemy celów, które nazwaliśmy postanowieniami noworocznymi?
Zauważyłam, że sama nazwa „postanowienia noworoczne”, zaczęła się cieszyć złą sławą. Pewnie przez to, że niskie statystyki pokazują, że niewiele osób je realizuje. Stały się więc one, wartością samą w sobie mocno przereklamowaną. I kojarzą się przez to niezbyt sympatycznie.
Moja propozycja na oswojenie planów/postanowień noworocznych jest taka, żeby ich tak nie nazywać. Przyjąć należy, że ten okres jest dobry na sporządzanie planów, ponieważ rozpoczyna się się nowy miesiąc i kwartał, czyli kolejny okres kalendarzowy.
Jak ja zabieram się do realizacji planów?
Przede wszystkim jestem bardzo mocno do tych zmian zmotywowana. To nie jest kwestia chwilowego pomysłu, to są przemyślane, często już wieloletnie dotąd niezrealizowane plany. Czy uda mi się je w końcu zrealizować w tym roku, tego na dzień dzisiejszy nie wiem.
Jedyne czego jestem pewna, to to, że zrobię wszystko żeby tak się stało.
W przypadku diety, to nie tylko kwestia estetycznego wyglądu, ale przede wszystkim zdrowia.
Zmiana pracy, to kwestia wieloletniego niezadowolenia z poczucia marnowanego czasu.
Napisanie powieści to moje marzenie od wielu lat, potrzeba uspokojenia emocji i być może pomysł na dalsze życie, czyli zmianę pracy.
Tak na prawdę te wszystkie plany, w mniejszy lub większy sposób łączą się ze sobą i wpływają na siebie wzajemnie. Jest to więc coś więcej niż plan, to już jest jakaś mała strategia 🙂
Podziwiam te z Was, które napisały, że wszystkie plany mają w głowie i realizują je na bieżąco.
Taka doskonałość, to dla mnie wzór, trudny do osiągnięcia. Ma tu zasługę moja osobowość, której ciężko skupić się na jednej rzeczy. Pracuję jednak nad tym od dawna, miedzy innymi poprzez prowadzenie plannera i dobrze mi idzie 🙂
Mam nadzieję, że udało mi się choć ogólnie nakreślić powody naszego zaniechania, dlaczego nie realizujemy celów i postanowień noworocznych.
Zapraszam Was na mój Instagram, gdzie na bieżąco rozprawiamy się z różnymi mitami, dotyczącymi zarządzania czasem i podejmujemy wyzwania uważnego życia
madam_minty
A jeśli masz problem z realizacją swoich planów i marzeń. Ciągle odkładasz je na później?
Pobierz mój darmowy e-book i rozpraw się ze swoją słabością.
Mam wrażenie, że czasem po prostu stawiamy sobie zbyt wygórowane wymagania i dlatego ciężko nam je realizować 🙂
JA raczej nie robię wielkich postanowień
Trzeba sobie stawiać realne cele. Ja wszystkie zeszłoroczne postanowienia zrealizowałam 🙂
Brak motywacji faktycznie jest niezwykle istotny. Zmiana możliwa jest wtedy kiedy wierzymy w nią. Jeśli postanawiam, że schudnę, to ale nie do końca wierzę, że to mi się uda, lub nie ma nic ważnego, co by mnie motywowało, to nic z tego nie wyjdzie. Postanowienia noworoczne powstają często na skutek chwili, pod wpływem pozytywnych emocji a jak przychodzi szara rzeczcywistość w której brakuje już tych stymulantów to łatwo się poddajemy.
Dla mnie początek Nowego Roku, to drzwi otwarte w przyszłość pełną niespodzianek, a jako że nie lubię być „przypartą do muru”, to zwykle postanowień noworocznych nie czynię. Owszem planuję wakacje, remonty i wszystko to , co zaplanować należy ze względu na okoliczności, pozostałe zdarzenia pozostawiam do swobodnej, zgodnej z chęciami i możliwościami realizacji. Lubię prowadzić tzw. nienormowane życie, dając szansę losowi i myślę, ze tak jest ciekawiej.A czy marzę? Oczywiście , że tak, ale zawsze staram się zmieścić się w realiach. Pozdrawiam serdecznie i życzę spełnienia wszystkich zamierzeń i marzeń.
Obstawiam, że w większości przypadków przegrywamy lub stoimy w miejscu, bo nie potrafimy w odpowiedni sposób stawiać sobie celi i wyzwań.
Zwykle realizujemy w styczniu, a potem już się zapomina 🙂
Ja nigdy nie robię postanowień noworocznych. Jak mam coś zrobić to robię.
Też już mam notesy, kalendarze i zobaczymy co z moich planów wyjdzie.
Tak, motywacja to podstawa, ale także wiara w swoje możliwości, znajomość i akceptacja siebie dająca pewność siebie. Bez tego nic się nie osiągnie.
Część planów przepisuję z ubiegłego roku, bo jednak jeszcze za wcześnie na ich realizację. Muszę sporządzić bardziej szczegółową mapę dotarcia do tych celów. Czasami właśnie brakuje konkretnych dzialań. Dla mnie postanowienia noworoczne są jak budowanie nawyków. Pochwalę sie, że w ubiegłym roku postanowilam, że nie będę pić alkoholu. I zrealizowałam. Dumna jestem jak nie wiem co. Dosiego Roku!
Gratuluję Ci sukcesu w realizacji tego postanowienia. Życzę udanego nowego roku 🙂
JA raczej nie robię wielkich postanowień, bardziej są to plany moje…
Mam już planner podręczny, tablicowy i jeszcze mapę marzeń, ten rok będzie mój ja to wiem 😉
Ludzie są różni i w różny sposób realizują swoje plany i marzenia.
Ja wyznaczam cel i go realizuję krok po kroku,
ale muszę być w to zaangażowana emocjonalnie. Nie muszę nic zapisywać.
I mam w rodzinie pana, który musi zapisać i też realizuje swoje cele 🙂
Robimy je, żeby się zmotywować. Nie realizujemy, bo brakuje nam motywacji, a i u innych widzimy jej brak. Wtedy myślimy, że przecież to nie są wytyczne, których musimy się kurczowo trzymać, a po prostu rzeczy, które chcielibyśmy zrealizować. Mamy na to przecież dużo czasu, na pewno nam go nie zabraknie. Aż tu nagle przychodzą różne punkty odniesienia w roku i bum, mamy grudzień. Nic nie zrobiliśmy, gardzimy sobą, więc robimy jeszcze dłuższą listę postanowień na następny rok i w kółko to samo.
Ja też mam w głowie, ewentulanie wspominam u siebie na blogu, więc muszę się z tego wywiązać. Z reguły jest tak, że pozostają u mnie te zeszłoroczne postanowienia (ewentualnie okrojone) i wzbogacam je o nowe. Ale dobrze jest mieć dobry plan – tak jak piszesz – I myślę, że nie: "zrzucę 10 kg", a konkret: "będę systematycznie biegać i zacznę zdrowo się odżywiać dzięki czemu zrzucę 10kg". U mnie było czytanie powieści (oprócz innych podręczników), założyłam, żeby to było 6 na cały rok. Ale przecież mogłam je przeczytać już do czerwca… więc miało być: 1 lub więcej powieści na 2 miesiące 🙂 I udało się przeczytać więcej ciekawych książek, niż myślałam 🙂
Stawiam sobie cele, zadania.
Wiele z nich nie zostaje zrealizowanych z przyczyn niezależnych ode mnie.
Na przykład moim celem była w 2017 roku wycieczka do Meksyku, udało mi się zaoszczędzić pieniądze, byliśmy z mężem na liście, ale choroba mojej Ani, opieka nad Nią to był główny wtedy priorytet i z wycieczki od razu zrezygnowałam. To był mój czas z ukochaną Córką.
Nadal mam plany podróżnicze, ale najważniejsze jest zdrowie mojej Rodziny.
Inne cele staram się realizować, zapisuję zadania na miesiąc i sprawdzam, co się udało, a co nie i dlaczego…
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Kurcze – mnie postanowienia noworoczne stresują – mam wyzwanie książkowe – ale jest dla mnie mega przyjemne! 🙂
Ja robię postanowienia rok w rok! Nie zawsze wszystkie udaje się spełnić,jednak lubię mieć pogląd na to wszystko 🙂
Listę marzeń mam zawsze i częśc udało mi się zrealizowac,zupełnie przypadkiem.
Gorzej z planami.Co sobie zaplanuję, to mi nie wychodzi.Potem bardzo to przeżywam,więc w tym roku planów nie mam.Czekam,co przyniesie los.
Pozdarwiam!
Irena
Jesteśmy leniwi i trzeba pamiętać że duże cele zrealizujemy małymi kroczkami
Ja w tym roku nic nie postanowiłam. Mam za to fajny plan na cotygodniowe działania na swojej grupie 🙂
Ja pisałam, że nie postanawiam. Ale jakoś wcale z tego powodu nie cierpię i nie mam problemu, więc to nie jest do końca tak, że muszę/chcę coś zmienić, ale nie potrafię 🙂 dlatego sobie odpuszczam robienie postanowień 🙂
Najważniejsze by działać w zgodzie ze sobą. Po swojemu. Jedni potrzebują postanowień inni nie. Jedni je realizują inni nie. I tak o. byle w harmonii ze sobą i swoimi oczekiwaniami.
Realizuje swoje postanowienia i stopniowo staram się to wykonywać, ale nic na siłę i na szybko nie robię.
Ja w tym roku trochę odpuściłam i mam tylko jedno postanowienie, za to dość poważne – zdać w końcu prawo jazdy. :p
A ja sie spotkałam z wypowiedzią że gościu chce na Marsa polecieć w 2019 roku. W odpowiednim czasie mu przypomnę co mówił:)
Pozdrawiam
Ja na razie mam jedno jedyne postanowienie i jest związane z blogowaniem, także mam nadzieję, że uda mi się je spełnić 😉
Mam dużo planów i konsekwentnie dążę do ich realizacji.
Tego samego życzę Tobie i Twoim obserwatorom. !
Dawniej planowałam i robiłam bardzo szczegółowe postanowienia – teraz natomiast trochę odpuściłam i nauczyłam się zostawiać więcej spraw własnemu biegowi. Jest mi z tym znacznie lepiej 😉
Plany wynikają z marzeń lub z konieczności. Te pierwsze realizuje się trudniej, ale przyjemniej, bo to przecież nasze marzenia, te drugie, niekoniecznie muszą być takie przyjemne, ale ich zrealizowanie zawsze napawa nas dumą.Jako kobieta zorganizowana planuję zawsze, choć często, nieplanowane okoliczności,weryfikują moje postanowienia. Realizacji zamierzeń życzę, szczególnie prawa jazdy.
Trzymam kciuki za wszystkich którzy planują i realizują swoje postanowienia
Ja, jako Wodnik z krwi i kości idę na żywioł:-))))
Nie jestem konsekwętna w realizowaniu planów niestety za to maż planuje notuje i realizuje.
Ładnych kilka lat temu miałam plan.Założyłam sobie w postanowieniu noworocznym,że pojadę do Grecji z koleżankami,a że nie mam milionów monet to zaczęłam skrupulatnie zbierać grosz do grosza i kiedy uzbierała się już prawie cała suma…rozchorował się mój kot:))))i to tak porządnie ,że potrzebna była operacja,więc cała moja Grecja wylądowała w tyłku kota:))))mój wujek stukał się po głowie kto leczy kota?!a ja mu raz uratowałam życie to drugi raz też musiałam i nigdy tego nie żałowałam:))Kot był mój najukochańszy…a koleżanki pojechały same i w Grecji gdzie miało być pięknie ,ciepło,plaża itp całe 10 dni lał deszcz i było tak zimno,że chodziły w kurtkach:))))tak się skończyło moje planowanie,od tego czasu biorę co spontan da:))))jeszcze mnóstwo podobnych opowieści z planowaniem mam ,ale nie chcę zanudzać:)))
Zabawana i straszna ta historia 🙂 Element zaskoczenia w życiu, jest czymś już tak dla mnie normalnym, że jak mi wyjdzie coś po mojej myśli, to aż nie wierzę.
Myślę, że większość ma duży zapał, zaczynają na maksa, a brakuje silnej woli i systematyczności do utrzymania tego stanu 😉
Nie planuje nic od zawsze, próbowałam to zmienić jednak nie wychodziło mi to w ogóle ;(
Mam pewne plany i marzenia. Będę się starała, aby choć częściowo się ziściły.
Ja zamiast planów od jakiegoś czasu stawiam sobie cele 🙂 Jakoś lepiej to dla mnie brzmi. I realizuję raczej na bierząco, bo właśnie noworoczne postanowienia szły szybko w kąt 😉
My co roku planujemy, a potem staramy się je realizować. Podobnie jest z marzeniami, które lubimy spelniać. Mistrzynią planowania jest moja najmłodsza córka.
Nie robię planów i postanowień noworocznych z prostej przyczyny – nie potrzebuję początku roku by coś zaplanować;)) Moje projekty realizuję bardziej lub mniej na bieżąco (zależy od wielkości projektu). I pisząc projekt – mam tu na myśli drobiazgi jak i te większe sprawy do realizacji w codziennym życiu.
Nie muszę schudnąć nie muszę przytyć – dobrze jest. Codziennie jeżdżę na rowerze, więc dawka ruchu jest odpowiednia. Z wiekiem bardziej się skupiam nad wewnętrzną przemianą – a na to nie potrzeba planów tylko mieć otwarte oczy i serce;))
Uściski:)
Bardzo ładnie to napisałaś. Podziwiam takie pragmatyczne podejście, ale i też duchowe 🙂
Ja plany i cele tworzę na bieżąco, mi tam nie są potrzebne jakieś punkty graniczne jak Nowy Rok itp. Szczęśliwego Nowego Roku! Pozdrawiam ciepło! 🙂
Bo często robimy piękne notesy, a potem już brkauje nam czasu na realizację zapisanych celów (przynajmniej ja tak mam! ;p)
Ja nie mam problemów z realizacją planów. Jak coś postanowię zawsze doprowadzam sprawę do końca. Dziękuję za plannery bardzo ładne i praktyczne chętnie skorzystam.
Ciekawy wpis. 🙂
Trzymam kciuki by twoje postanowienia i działania zaowocowały wspaniałymi efektami nowej pracy i super figury.
Prawo jazdy mega przydatne uprawnienie.
Plany są potrzebne i to nie koniecznie te noworoczne. Można je powziąść każdego dnia i o każdej porze roku. Super kiedy są one realizowane.
Ja nie realizuję panów noworocznych bo realizuję na bieżąco to co mnie zaciekawi czy to co akurat nagle się pojawi. A kiedy nic mnie nie zaciekawi czy nic się nie wydarzy to po prostu trwam i relaksuję się spokojem ducha 🙂
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie 🙂
Też bardzo dobre podejście. ja jestem życiowy wariat, więc mam zrywy 🙂